
Wena twórcza rzecz ulotna. Dla niektórych nawet niedościgła. W jaki sposób znani pisarze przyzywają (lub przyzywali) płochliwą inspirację? Oto kilka sposóbów:
- Ernest Hemingway i Lewis Carroll lubili pisać na stojąco
- Philip Roth natomiast po zapisaniu każdej strony (na stojąco) musiał przejść kilka kroków
- W opozycji do powyższej trójki na leżąco pisali Marcel Proust i Truman Capote
- Autor poczytnych historii o Robercie Langdonie, Dan Brown, od czasu do czasu podwiesza się na suficie dzięki specjalnemu obuwiu
- Wspomniany wyżej Ernest Hemngway polecał początkującym pisarzom pisanie w stanie wyraźnie wskazującym na spożycie („Pisz, gdy jesteś pijany. Redaguj, gdy jesteś trzeźwy”) - czyli upić wenę, aby nie uciekła
- Nasz polski Witkacy pisał pod wpływem różnistych substancji - kawy, herbaty, marichuany, morfiny etc.
- Nie wspomnę nawet Huntera S. Thompsona - chyba zabrakłoby miejsca w tym poście, by wymienić jego specyficzne sposoby na pisanie (okraszone sporą dozą sybstancji "wspomagających" kreatywność)
- Jonathan Franzen pisał na przestarzałym komputerze odciętym od Internetu, 8 godzin dziennie non stop, czasami z zawiązanymi oczami
Na zdjęciu niezrównany Hunter S. Thompson