To nie będzie recenzja najnowszej części cyklu demonicznego Petera Bretta. To jest okazja do poruszenia niezwykle istotnej kwestii - jak długo Czytelnik może czekać na kolejną część swojego ulubionego cyklu...
"Pustynna włócznia", czyli 2 część cyklu demonicznego, wyszła w 2010 roku. Została przez wydawcę sprytnie podzielona na 2 księgi (tak jak 1 część cyklu) - tak mniej więcej w środku akcji (!). Miałam to szczęście, że cykl Bretta poznałam dość późno i zakupiłam obie księgi (i pierwszego, i drugiego tomu) razem. Wtedy jeszcze chodziły słuchy, że już za chwileczkę, już za momencik pojawi się 3 i zarazem ostatnia część cyklu demonicznego.
Minęły 3 lata. Nastała radość w sercach Czytelników, bo oto pojawiła się trzecia część. Jednakże w tym czasie pisarz postanowił potrzymać swoich fanów jeszcze dłużej w niepewności i z trzech tomów uczynił pięć - 3 wydane i 2 w planach. Do tego szacowny wydawca polskiej wersji podzielił i 3 część na 2 księgi i powiedział Czytelnikom: Czekajcie cierpliwie. I oto czekamy - od kwietnia, kiedy wyszła I księga 3 części, do połowy czerwca, gdy planowana jest sprzedaż II księgi. Pozostawiono nas, sierotki czytelnicze, w połowie akcji... Znowu...
I tu nasuwa się pytanie. O ile prawem pisarza jest dopieszczać i rozszerzać kolejne części, a Czytelnik może jedynie czekać i snuć domysły, co też pisarz zgotuje w najnowszym tomie, o tyle wydawca przesadza. Czy to ładnie tak dzielić powieść w środku akcji i skazywać Czytelników (których angielski nie jest na tyle dobry, by czytać w oryginale) na oczekiwanie? Ja wiem, że teraz taka moda i "Hobbita" dzieli się na 3 części, a ostatnią filmową część Harry'ego Pottera na 2.
Ale czy to służy Czytelnikom? Czy jest to tylko sposób na wyciągnięcie pieniędzy z kieszeni książkomaniaków? Ja nie widzę niestety innego uzasadnienia.